Jak nas widzą
Dopiero po kilku latach życia za granicą doszło do mnie, że jestem „emigrantem”. Nie wiem, co myślałem wcześniej. Pewnie nic, bo cóż mógłbym myśleć. Owszem, słyszałem o emigrantach, o emigracji, ale jakoś nigdy nie wiązałem tego ze swoją osobą. To ciekawe, bo przecież nie przyjechałem tutaj na chwilę, żeby szybko zarobić i wrócić do kraju. Przyjechałem, żeby tutaj prowadzić normalne życie. Z tego wynika, że od początku byłem emigrantem, chociaż w ogóle nie zdawałem sobie z tego sprawy. Więcej nawet, o emigracji myślałem raczej „oni” niż „my”.
Jak nas widzą ci którzy zostali, a jak ci którzy wyjechali. Oto kilka scenek rodzajowych, wziętych prosto z życia.
Scenka pierwsza: dbaj o zdrowie
Pewnego razu będąc w Warszawie na sympozjum dotyczących zdrowego stylu życia, poznałem bardzo miłą osobę mieszkającą od ponad 20 lat w Kanadzie. Powiedziała mi tak: „Skoro wybrałeś życie na emigracji, to musisz dbać o siebie, musisz dbać o swoje zdrowie.”
Scenka druga: biedny milioner
Rzecz się dzieje w fabryce. Spotykam rodaka, człowiek z wyższym wykształceniem, jak to zwykle tutaj bywa, wykonuje najprostszą pracę. Przerwa (bezpłatna) – rozmawiamy i mówi tak: „Polacy w kraju myślą, że jak już jesteś 5 lat za granicą, to jesteś milionerem. Tak naprawdę, to my, pierwsze pokolenie emigrantów to biedota, ludzie najmniej zarabiający.”
Scenka trzecia: przyzwyczajony do pieniędzy
Wizyta w Polsce. Spotykam znajomego. Stała praca, kilka tysięcy na rękę. Kupił ziemię, buduje się. Myśli, żeby wyjechać, bo jak mówi: „Czasami nie starcza mi, żeby uregulować wszystkie opłaty, Ty za granicą to już zapomniałeś jak to jest, już jesteś przyzwyczajony, że masz pieniądze.”
Scenka czwarta: święta w Polsce
Święta w Polsce. Rodzina z tradycjami. Dziadek zdobywał Monte Casino z armią Andersa, pradziadek walczył z bolszewikami w 1920 roku. Siedzimy przy stole i rozmawiamy. Tematem rozmowy jest sytuacja polsko – niemieckich rodzin, zamieszkałych na stałe w Niemczech. Dzieci „mieszanych” rodziców są zmuszane do tego, żeby mówić po niemiecku. Pilnują tego niemieccy urzędnicy, którzy w wielu przypadkach, odbierają dzieci rodzicom, którzy nie przestrzegają tego rozporządzenia. Dziecko ma być niemieckie.
Kolejny poruszany temat to problemy polskich emigrantów, którzy pomimo tego, że nie mieszkają w kraju, chcą zarejestrować nowo narodzone dziecko w Polsce. Państwo i urzędy utrudniają rejestrację dzieci, wymagając coraz to innych absurdalnych dokumentów, aż w końcu rodzice rezygnują i rejestrują dziecko za granicą.
Tutaj następuje chwila ciszy, którą przerywam mówiąc: „Życie na emigracji nie jest łatwe.”
Zielona wyspa
Wielu Polaków wyjechało i wyjeżdża nadal. Na mapce można zobaczyć, gdzie jest nas najwięcej.
Polska na zielono. Nie dajmy się nabrać, to nie jest ta obiecywana „zielona wyspa”, jeśli nadal będziemy wyjeżdżać to będzie wyspa bezludna.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.